niedziela, 31 marca 2013

...just a little bit's enough II


            Nie było idealnie, ba, daleko było nam do idealności. Kłóciliśmy się średnio trzy razy w tygodniu, trochę przez moją zazdrość, trochę przez jego skłonności do nadmiernego kontrolowania ludzi. A mimo to byliśmy razem, razem szliśmy przez życie i już w liceum byliśmy dla znajomych parą idealną. Gdy Bartek dostał propozycję gry w Kędzierzynie, nie było dla mnie innej możliwości, jak ta, że jadę z nim. Wtedy kochałam go tak mocno, że byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Nasza miłość była świętością i wiedziałam na sto procent, że to z nim będę do końca życia. Nie wiem, czy właśnie to przekonanie nas zgubiło.
            Żyliśmy wspólnie, w obcym mieście, niby tak blisko, a w rzeczywistości tak daleko od domu. Życie musiało zweryfikować, czy nadajemy się do samodzielnego, choć wspólnego funkcjonowania.
            Już wtedy coś się psuło, nie było tak, jak być powinno. Chodziłam po świecie wiecznie zirytowana zachowaniem Bartosza, on wyżywał się na mnie za swoje drobne niepowodzenia, po prostu nie było dobrze. Zatraciliśmy siebie w całym tym wspólnym egzystowaniu.

Michał był starszy. Teoretycznie powinien być o wiele poważniejszy. Nie był. To z nim przeżyłam zdecydowanie nieprzyzwoite momenty, kiedy chciałam błagać o więcej i więcej. Zaczęło się zupełnie niewinnie, od jednego pocałunku, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Świętowaliśmy wszyscy razem któreś z kolei Mistrzostwo Polski zdobyte przez Skrę i czułam się na tyle źle, że chciałam wracać już do domu. Michał zaoferował, że mnie podwiezie, bo to on był gospodarzem i jednocześnie abstynentem. Zrobiło mi się miło, że chce mu się tłuc przez cały Bełchatów po to, bym dotarła do domu bezpiecznie, pożegnałam się z Bartkiem, który nie miał nic przeciwko i wyszliśmy.
Podobał mi się od momentu, kiedy się zapoznaliśmy. Marzyłam o nim po cichu, bo doskonale wiedziałam, że jest poza moim zasięgiem. Starszy, bardziej doświadczony i wreszcie tak przystojny, że na jego widok miękły mi kolana. Nauczyłam się jednak panować nad sobą, bo zostałam do tego zmuszona. Bardzo często bywaliśmy w tym samym pomieszczeniu, więc nie miałam innego wyjścia jak tylko ujarzmić swe emocje.
Alkohol nie był płynem, którego sobie oszczędzałam tego wieczoru, dlatego nie zdziwiło mnie zupełnie to, że potknęłam się na schodach i zleciałam w dół, na idącego przede mną Miśka. Nie wiem, jak to zrobił, ale zrobił. Odwrócił się w odpowiednim momencie i przytrzymał, żebym nie upadła. Podziękowałam mu słabym głosem, który znacznie stracił na sile z powodu oczu, które wpatrywały się prosto w moje. Poczułam, jak przez ciało przepływa mi prąd elektryczny i jestem pewna, że on też musiał to poczuć. Nie odezwaliśmy się słowem, bo zaraz potem wyprostowałam się, doprowadziłam do porządku i poszliśmy do samochodu. Przez całą drogę wnętrze samochodu wypełniała tylko muzyka płynąca z radia.
Dojechaliśmy na miejsce i właśnie wtedy, kiedy miałam podziękować i obróciłam głowę  w jego stronę, on zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Jeszcze raz poczułam dreszcze na całym ciele, co odebrał jako przyzwolenie i łapczywie wpił się w moje usta. Było mi cudownie, tak, jak jeszcze nigdy nie było z Bartkiem. Podejrzewam, że właśnie ten czynnik zadecydował o późniejszych wydarzeniach. Dzika rozkosz i nieznane dotąd doznania. Zdołaliśmy się wreszcie od siebie oderwać i poczułam się zwyczajnie głupio. Uciekłam stamtąd, po podziękowaniu za podwózkę, wysiadłam z auta i odeszłam szybkim krokiem.
Kiedy Bartek wrócił do domu, nie mniej pijany niż ja i wślizgnął się do łóżka, udawałam, że śpię jak zabita. Gdy usłyszałam jego chrapanie i poczułam, jak jego ręka przyciąga mnie do siebie, byłam pewna, że śpi. Dopiero wtedy otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam zastanawiać się, co ja najlepszego zrobiłam.  
Obiecałam sobie, że to skończę, zanim jeszcze na dobre się zacznie. Ale niepojęte dla mnie jest, jak działał na mnie ten człowiek. Przyciągał mnie do siebie niczym magnes, a sama świadomość, że on może należeć do mnie, że to właśnie ja czerpię przyjemność z jego przyjemności, sprawiała, że czułam się jak pani świata. Było mi obojętne, czy ten świat dowie się, że coś nas łączy. Mogłam żyć ze świadomością, że wiemy o tym tylko my dwoje, wręcz byłam z tego powodu szczęśliwa. Ogromną satysfakcję dawało mi patrzenie na napalone fanki, które na pewno marzyły o tym, co miałam ja. A miałam Michała. Nawet jeśli było to bardziej miewanie, niż posiadanie.

12 komentarzy:

  1. Generalnie to ja się jej nie dziwię, no bo kto zostałby wierny Kurkowi, jeżeli obok byłby ociekający seksem, błękitnooki bóg seksu? Trochę mi szkoda Bartka, bo ja tak mam, że za bardzo go lubię i sama nie wiem dlaczego, może z współczucia bo ma odstające uszy, ale upojne chwile z Winiarskim miażdżą to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę zgodzić się z tą małpą powyżej, bo Michał to Michał.
    Kurek jest zajebisty całym sobą, ale sory, Winiarskiego nie przebiję.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się absolutnie nie zgadzam ale ja to ja, mam inne ideały :) nie podoba mi się bardzo to, co zrobiła bohaterka. biedny Bartek i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. no w sumie to taka prawda, że Winiar jest bardziej pociągający od Kurka, co nie zmienia faktu, że pani główna bohaterka zachowała się niezbyt rozsądnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. rozkmina rozdziału: czy bohaterka ma jakieś imię?
    rozkmina rozdziału nr 2: czy będzie kontynuacja?
    cóż, nie da się ukryć, że Winiar to lepsza partia :D aczkolwiek szkoda mi jej samej. Jeden taki wyskok, a później nic nie będzie już takie samo :c

    OdpowiedzUsuń
  6. winiar to lepszy kandydat zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja rozumiem tą sytuację bardzo dobrze, o. ale może się przejechać i na końcu zostanie sama jak palec :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio jakoś polubiłam Kurka (może dlatego, ze nie ma go w Polsce - nie wiem), więc jest mi go troooszkę szkoda. Ale tylko troszkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewałam się TEGO Michała, ale to miło, bo akurat o nim lubię czytać. Cóż - nie dziwię się jej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja nie lubię ani tego, ani tego :)) Jestem inna :D
    Ale postawię się za Bartkiem. Jestem dziewczyną, która nie lubi zdradzania, ot co!

    OdpowiedzUsuń