Szła plażą, jej idealne małe stopy grzęzły w rozgrzanym
przez słońce piasku. Środek lata, samo południe, gdańska plaża. Było gorąco,
ludzie nie mieli siły na nic, jednak jej pojawienie się na tym skrawku
żółtawego lądu wzbudziło nie lada szum. I zrobiło się jeszcze goręcej.
Pierwszy zauważył ją koleś sprzedający prażoną kukurydzę,
który przemierzał plażę kilkadziesiąt razy dziennie i za każdym razem wytężał
wzrok w poszukiwaniu potencjalnych klientów. Jak tylko ją zobaczył, jego
melodyjne wołanie ustało i stanął jak wryty. Upuścił przenośną lodówkę i minęła
chwila, zanim doszedł do siebie i był w stanie ruszyć dalej, ponownie nawołując
już nie tak donośnym głosem jak wcześniej.
Nic sobie nie robiąc z powszechnego zamieszania, jakie
wzbudzała, usiadła na piasku, który niewiarygodnie parzył w tyłek, nawet nie
rozkładając ręcznika. Potem położyła się na plecach i oblała wyjętą wcześniej z
torby wodą. Półlitrowa butelka, oszroniona przez lód opróżniła się w
zadziwiającym tempie, a woda rozbryzgnęła się po jej skórze. Skupiała się
głównie na górnych partiach swojego ciała, a jej sutki natychmiastowo
stwardniały z powodu szoku termicznego, na jaki dziewczyna nie powinna była się
narażać.
Leżałaby tak pewnie przez cały dzień, gdyby nie natrętny
głos, dobiegający z sąsiedniego koca, ukrytego za szczelnie rozstawionymi
parawanami. Owszem, była nieco zamroczona uderzającym gorącem i alkoholem,
który wypiła o godzinie dziewiątej rano, nie bacząc na konwenanse, które nakazywały rozpoczynać libacje po
godzinie szesnastej. Owszem, cztery drinki trochę przytępiały jej zmysły i nie
zwróciłaby uwagi na hałas, bo przecież na plaży panował niesamowity zgiełk, gdyby
nie pewien szczegół. Ktoś krzyczał jej imię. A przynajmniej imię, które zostało
jej nadane na chrzcie, a którego starała się nie używać już od dawna.
- Olka, kurwa, weź się
uspokój!
Mimo że chciał się hamować, nie potrafił stłumić
rozsadzającej go wściekłości. Który to już raz zachowała się jak pusta
panienka? Który raz nie zrozumiała co do niej mówi, usiłując mu wmówić, że
wcale nie ma racji?
- Wiesz co?
Spierdalaj.
Nie pozostała mu dłużna, jej babska urażona duma wypłynęła
na wierzch i kazała podnieść się z koca. I odchodzi, obrażona na cały świat, po
drodze bezczelnie rozsypując piasek na nasmarowane balsamem do opalania ciało
swojego (byłego?) chłopaka. Bo Ola nie potrafi znieść fali krytyki, a przecież
Karol doskonale wiedział, że to on ma rację. Zawsze miał.
O ile na dźwięk głosu delikwenta Margo otrzepała się z
odrazą, o tyle kiedy tylko otworzyła oczy i spojrzała na źródło zamieszania,
natychmiastowo zmieniła zdanie.
Głos miał chujowy, ale jego ciało… Ciało było idealne. I to
wystarczyło, żeby zapragnęła go zdobyć.
- Przepraszam, mogliby państwo popilnować nam rzeczy przez
parę minut? – odezwała się dziewczyna.
- Naturalnie – starsza pani spojrzała na wyzywającą
partnerkę młodzieńca i zaczęła się zastanawiać, gdzie też podziała się jego
urocza koleżanka, z którą przyszedł na plażę. Potem porzuciła swoje
rozmyślania, bo życie nauczyło ją, że za młodzieżą nie sposób nadążyć.
Margo złapała nowopoznanego człowieka za rękę i pociągnęła
go do wody.
- A teraz, skarbie, pokażę ci, co powinno robić się podczas
kąpieli – jej ręce rozpoczęły frywolny taniec, błądziła bez opamiętania po jego
nagiej opalonej klatce piersiowej, po jego udach, tak umięśnionych, że mógł ich
pozazdrościć niejeden sportowiec. On był jej. A ona była jego, kiedy poddawał
się jej dotykowi przy akompaniamencie bałtyckich fal.
Och, chwila. Margo, a właściwie Ola, nie mogła wiedzieć, że
Karol tak naprawdę jest sportowcem.
Nie była do końca przekonana, czy przekonała ją jego niezbyt
inteligentna mina. Czy wychodziła z założenia, że łatwiej zrobi go w chuja? Że
go zaliczy i zapomni, a on podejdzie do tematu tak samo jak ona? Nie mogła być pewna, a jednak poszła na
żywioł.
Olka, którą jakiś czas temu Karol zwyzywał, postanowiła
wrócić na plażę i łaskawie ogłosić, że mu wybacza. Spodziewała się, że przyjmie
ją z otwartymi ramionami i znów będą razem. Sam zainteresowany, kiedy tylko ją
ujrzał, wyartykułował wymowne ‘o kurwa’ i schował twarz w dłoniach. Nie tak
miało być. Poczuła, że temperatura jej ciała wzrasta w zastraszającym tempie.
Obiecała sobie, że nie da sobą pomiatać, a kiedy ujrzała ręce jakiejś obcej
szmaty operującej przy kąpielówkach jej ukochanego, z pewnością nastąpił kres
jej wytrzymałości. Spojrzała na nich żądnym morderstwa wzrokiem, obróciła się
na pięcie i odeszła.
Karol nic sobie nie robił z wystąpienia jego byłej, całą
swoją uwagę skupił na obecnej przy nim kobiety, która aktualnie robiła mu
dobrze. Kiedy osiągnęła strategiczny punkt jego człowieczeństwa i zaczęła
poruszać jego członkiem, który wystawał ponad poziom wody, gdyż akurat
przebywali na płytkim gruncie, stwierdziła nagle, że to nie dla niej. Z nieba
spłynęła na nią łaska uświęcająca i w momencie, kiedy dłoń jej operowała przy
członku całkowicie obcego człowieka, uświadomiła sobie, że powinna być owieczką
Pana. I czym prędzej udała się do kościoła.
A Karol? Karol stwierdził pod nosem, że cały misterny plan poszedł w pizdu. I ruszył na podbój gdańskich plaż, aby zaliczać panienki.
Z owieczką Pana sobie przegięłaś, naprawdę. Trochę nie ogarniałam na początku, więc musiałam czytać dwa razy, ale nie żałuje czasu, który gdzieś upłynął. Trochę ten Karol jest dla mnie za dziwny, ale to mi nie przeszkadza. Trochę ta Margo nie do pojęcia, ale to też nie ważne, bo ty mogłabyś trochę częściej przebywać w stanie upojenia alkoholowego. Oczywiście, jeżeli się da.
OdpowiedzUsuńTrochę mi opadła szczęka, po tej owieczce Pana. Trochę to zakręcone jak chiński termos, ale fajne i trochę też śmieszne. Ale bardzije fajne, bo Twoje. Może wysłać Ci trochę alkoholu, żebyś pisała częściej?
OdpowiedzUsuńAle, żeby Ola takaaa, eh!
Zgadnij kto :*
Pij częściej :*
OdpowiedzUsuńjakie to dziwne i pokręcone, ale w sumie chyba mogłam się tego spodziewać po wstępie :)
OdpowiedzUsuńPodpinam się :*
UsuńTo jest zakręcone tak że kompletnie nie nadążam
OdpowiedzUsuńpierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, po przeczytaniu tytułu, było wejście na youtuba i włączenie sobie "Na jednej z dzikich plaż". Ale ta piosenka nie pasuje i to jest jedna z dwóch rzeczy, jaką wiem, po przeczytaniu tego. Drugą jest to, że cholernie mi się podoba, chociaż nie bardzo ogarniam.
OdpowiedzUsuńale jak się w końcu wyśpię, to wrócę, przeczytam jeszcze raz na spokojnie i może wtedy zajarzę, o co chodzi
pozdrawiam serdecznie.
To jest tak dziwne, że aż świetne. Powiedziałabym pij więcej i kłóć się więcej ze swoim ukochanym, ale wiem, że to złe. Powiem więc nie pij i kochaj się ale pisz coś takiego częściej!
OdpowiedzUsuń