niedziela, 16 czerwca 2013

Piasek z brokatem

Na dobry początek: Ostia – dzielnica Rzymu, z cuuudownymi plażami.

Przesypuję błyszczący, czarny piasek przez palce i uśmiecham się pod nosem, bo właśnie w ten sposób przelatywały dni, które kiedyś spędzałam tu z nim.

On po prostu był. O nic nie pytał, kiedy wpadłam na niego przypadkiem w niesamowicie upalne popołudnie. Niewiele mówił o sobie i nie chciał wiedzieć nic na mój temat. Nie powiedziałam, że wyjeżdżam, a on o to nie zapytał, bo taki już był, oboje byliśmy, choć ja dopiero przy nim odkryłam moją prawdziwą naturę.

Plaża w Ostii, ta, na którą dostałam się pokonując długą drogę zatłoczoną komunikacją miejską, a potem na piechotę, żeby znaleźć skrawek wolnej przestrzeni, gdzie nie będę musiała wydawać połowy mojej wypłaty na możliwość spędzenia pół dnia wylegując się na piasku, już zawsze będzie moją ulubioną. Nie bardzo wiedziałam, jak się dostać nad upragnione morze, więc postanowiłam zaufać papierowemu przewodnikowi, swojej intuicji i mało przystojnemu facetowi, który łamaną angielszczyzną wskazał mi przystanek i powiedział, w który autobus mam wsiąść i ile przystanków nim przebyć. Wsiadłam więc i pojechałam, na gapę, bo nie byłam zdolna kupić biletu. Nie mówiłam po włosku, co całkowicie przekreślało moje szanse.

Dra-gan. Kiedy przedstawiał mi się strzepując piasek ze spodenek, które przeze mnie zostały doszczętnie nim zasypane, jego imię skojarzyło mi się ze smokiem. Chwilę wcześniej potknęłam się i przewróciłam wprost pod jego nogi, co nie mogło ujść jego uwadze. Nawet nie czułam się zawstydzona, bo zwykle takie sytuacje obracałam w żart. Tym razem było tak samo, ale moje słowa zabrzmiały sztywno na tle jego uśmiechu. Takim był człowiekiem, uśmiechał się nawet wtedy, kiedy napadały na niego wariatki z Polski, uszkadzając części jego garderoby.
Wypowiedziałam potem w jego kierunku swoje imię i po usłyszeniu, że brzmi ono Rita, widząc jego dziwny wyraz twarzy zaczęłam się tłumaczyć. Że owszem, brzmi jak imię białoruskiej prostytutki (POZDRO ZIEL :*), ale nie ma z tym nic wspólnego. Omal nie parsknął śmiechem i oznajmił, że jego siostra nosi takie samo. Mruknęłam, że to wszystko wyjaśnia. A potem było już tylko gorzej.
Zostałam z nim i w zasadzie opowiedziałam mu całe swoje życie siedząc na piasku, potem leżąc i wpatrując się w gwiazdy, a gdy zupełnie się ściemniło, spacerując gdzie nas nogi poniosły. Wróciliśmy do centrum, tym razem udało mi się kupić bilet, bo był ze mną Dragan i to on doprowadził do pomyślnego zakończenia transakcji.
Chciałam go słuchać, długo i intensywnie, jednak nie dawał mi na to szansy. Kochałam jego akcent, kiedy mówił do mnie po angielsku i służył za tłumacza w tym mieście, które dla mnie było zupełnie nieznajome. Jak się później okazało, dla niego również, choć on miał przewagę, bo mówił językiem takim, jak jego mieszkańcy.

- Mieszkasz tu? – zapytałam po chwili milczenia.
- Nie.
- Gdzie się zatrzymałeś?
- W zasadzie nigdzie.
- Ale jak to?
- Normalnie.
- To gdzie będziesz spał?
- Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym.
- Zabrać cię do siebie?
- A chcesz?
- Nie wiem. Nie chcę, żebyś nie miał co ze sobą zrobić.
- W takim razie zabierz mnie ze sobą.

Ciągnęłam go za język, z całych sił starałam się coś z niego wydobyć, mówił jednak niewiele i raczej bezokolicznikami, niż w pełni rozwiniętymi zdaniami. Nawet w takich chwilach czerpałam przyjemność ze słuchania jego męskiego głosu, który w połączeniu z niecodziennym akcentem tworzył mieszankę wybuchową.
Otworzyłam drzwi do mojego małego pokoju, znalezionego przed wyjazdem w Internecie i puściłam go przodem. Od razu opadł na fotel wciśnięty w róg i zajmujący większość wolnej przestrzeni w pomieszczeniu. Zostawiłam go samego, udałam się do łazienki, a kiedy wróciłam odświeżona, on już spał. Przykryłam go tylko kocem i położyłam się do łóżka, długo długo nie mogąc zasnąć.
Tej nocy, ani każdej następnej spędzonej wspólnie w moim tymczasowym pokoju nie doszło między nami do niczego. Dragan wyglądał jak młody bóg, ale postanowiłam sobie, że nie dotknę go nawet palcem, a z niczego tak nie byłam dumna jak z mojej zdolności dotrzymywania obietnic.
Powiedziałam mu o tym, kiedy siedzieliśmy kolejny raz na plaży, która była świadkiem naszego pierwszego spotkania. Słońce już zachodziło, a my wpatrywaliśmy się w horyzont, popijając wyśmienite włoskie wino z gwinta. Spojrzał na mnie i zapatrzył się na chwilę w dal.   
- Ja niczego nie obiecywałem.
Jak zwykle zwięźle, jak zwykle na temat. Wyjął mi z rąk butelkę wina, odstawił ją na piasek i przyssawszy się do mojej szyi zaczął gładzić moje plecy. Było mi cholernie dobrze i całej siły woli potrzebowałam, żeby go nie dotknąć. Tej nocy dał mi tyle emocji i przyjemności ile w życiu jeszcze od nikogo nie dostałam.
Tej nocy nie wrócił ze mną do mieszkania, rozdzieliliśmy się przed drzwiami. Na pożegnanie musnął pocałunkiem mój policzek, a ja stałam tam jak głupia, wpatrując się w niego z rozchylonymi ustami. Byłam na niego gotowa, po raz kolejny tego wieczora, ale on zdawał się tego nie dostrzegać. Po kilku chwilach bezowocnego stania ja nie dostrzegałam już jego. Odszedł.

Przemierzałam uliczki, które kilka dni wcześniej dane było mi zwiedzać razem z nim. Ponownie odwiedziłam Usta Prawdy, które z taką ochotą mi pokazywał i tłumaczył, że wierzy w ich moc. Może gdybym zadała mu jakieś znaczące pytanie, gdy wsadzał swoją dłoń w szczelinę między kamieniami, wszystko potoczyłoby się inaczej? Nie zadałam, moja szansa przepadła, a wraz z nią przepadł on. Nic mnie już tak nie cieszyło jak wtedy, podczas tych beztroskich chwil spędzonych z Draganem. Nie pojawił się już więcej w moim mieszkaniu, nie spotkałam go już podczas mojego pobytu w Rzymie. 
Kiedy decydowałam się na powrót do domu, wiedziałam, że muszę coś zmienić w moim życiu. Znajomość z tym człowiekiem odcisnęła na mnie swoje piętno.

Wróciłam do Polski odmieniona. Milcząca, wyniosła, tak niepodobna do kogoś, kim byłam wcześniej. Każdy, kto mnie wcześniej znał dostrzegł, jak wielkie zmiany we mnie zaszły. W zasadzie stopniowo pozbyłam się przyjaciół, zachowując się coraz gorzej, opuściłam moje dawne życie i czekam. Podjęłam decyzję. Mieszkam w Rzymie od kilku lat, codziennie chodzę na naszą plażę i spędzam na niej swój cały wolny czas. Ustawiam sobie zmiany w pracy tak, by móc być nad morzem o godzinie, której poznałam Dragana. Myślisz, że czekam? Ja myślę, że lubię wracać do momentów, które zmieniły mnie na zawsze. I może czasem liczę na cud, że może tym razem to on wpadnie na mnie, zasypując moje nogi ciemnym, błyszczącym piaskiem.



dla Zuzanki
inspirowane miejscami, które zwiedziłam 
i więzią, jaką czuję z wyżej wymienioną Panienką
tytuł taki a nie inny z braku laku i z powodu mojego nieogarniętego smsa
kocham Cię Zuz <3

10 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapłakałam. Tak smutno, czyli tak bardzo mogę się z tym utożsamić i wczuć w całą tą opowieść. Rzym i brokatowa plaża, generalnie Włochy, to jest coś o czym chciałam przeczytać. Kiedyś się sama tam wybiorę i pójdę w to tajemnicze miejsce :D W sumie postanowiłam to już po tamtym Twoim smsie. Wracając.. Wiesz dlaczego jest mi smutno po przeczytaniu tego? Dlatego, że owa Rita nie kocha Dragana. Owszem, zauroczyła się jego wyglądem, mową, może niektórymi cechami charakteru. Ale to nie jest miłość. A przez te zauroczenie poświęciła całe swoje życie czemuś co jest tylko iluzją szczęścia. Generalnie to typowe kobiece myślenie: "może przyjdzie tutaj o tym samym czasie", a co facet zrobi? On nawet nie pamięta o której to godzinie było. Takie życie. Z resztą nie dałaś klarownego zakończenia, więc sama sobie je ułożyłam. Opcja szczęśliwa: Dragan spotyka Ritę na plaży, oboje są uroczymi 60sięciolatkami, wyznają sobie miłość, okazuje się, że oboje na siebie czekali tyle lat (ku większej romantyczności- on pojechał za nią do Polski). Opcja realna: Rita staje się zgrzybiałą staruszką i o lasce chodzi na tą plażę, podczas gdy Dragana otacza wianuszek wnucząt. Dobra, nie o tym chciałam pisać wcale, wybacz. Co dla Dragana znaczyła Rita? Ładna, urocza Polka, którą mógł wykorzystać, czy może coś więcej? Okrutnie ją rozochocił, żeby później zostawić. W ogóle to dobry bohater do tej opowieści, pasuje mi to bardzo :D
      Dziękuję Ci za tą historię, która dzieje się akurat we Włoszech i na dodatek z Draganem jako bohaterem. Jesteś cudowna, wiesz? <3 Dziwię się, że jeszcze ze mną wytrzymujesz ;D Też Cię kocham, Karolinko! Kiedyś mnie zabierzesz do Włoch, a ja będę czekała na takiego Dragana, o. <3

      PS. Przepraszam za błędy, ale padam na twarz ze zmęczenia :<

      Usuń
  2. Uzależnienie od mężczyzny to najgorsze co może spotkać kobietę. Obsesja, która niszczy, zmienia i na końcu zabija. Niestety jednak takie rzeczy się zdarzają.

    P.S. po chwilach uniesienia z Drago to trzeba pewnie mnóstwo włosów z między zębów wyciągać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię misie:) ale Drago to w zimie chyba nie musi kurtki ubierać bo futerko ma naturalne:)

      Usuń
  3. rzymrzymrzym <3 ale w Rzymie nie powinny się dziać takie smutne historie. a ja też chętnie bym się tam przeprowadziła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje zdziwienie, że o nim akurat napisałaś jest takie, że nie potrafię się wczuć w tą historię. Jakoś ten cały Dragan mnie nie przekonuję, ale... ale jejku, rzucić wszystko i zmienić się żeby czekać na plaży na faceta? Okej, ale ja tego nie kupuję. :P
    To tyle, buziak ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wie pani co? Jak czytałam to się czułam jakbym tam była. I tak smutno mi się zrobiło, że nigdy tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku, jakie to piękne i słodkie, pomimo życiowej i pouczającej końcówki, aż mam serduszka zamiast źrenic <3
    choć Dragan z reguły mnie nie jara, to tym razem przyprawił mnie o przyśpieszone bicie serca, naprawdę. polubiłam go. pomimo iż dziewczyna się od niego ewidentnie uzależniła.
    co ten Rzym robi z ludźmi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zatkało mnie. Smutny koniec wakacji. Smutny koniec znajomości. Nie potrafiłabym rzucić wszystkiego dla jakiegoś, w sumie przypadkowego, faceta. Nie potrafiłabym żyć w taki sposób. A i tak jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń