Michał był wyraźnie roztrzęsiony,
choć z całych sił nie chciał, żeby
ktokolwiek po nim poznał, jak bardzo boli go ta porażka. Ostatnim, czego pragnął w tym momencie był wywiad z nim, pokazywany w
Polskiej telewizji. Miliony Polaków miały być świadkami wewnętrznej walki
toczącej się właśnie w jego umyśle, bo oto Tomek podchodził do niego i pytał,
czy udzieli mu wywiadu. To było logiczne, siedział przez cały mecz za stolikiem
dla dziennikarzy, nie był zmęczony, nie był rozgoryczony, że przegrali przez
niego. Mógł to przewidzieć i ulotnić się zdecydowanie szybciej.
Przez ostatnie godziny mógł tylko
siedzieć i patrzeć, jak drużyna, której był nieodłączną częścią zaprzepaszcza
swoje szanse na finał. Widział, jak każdy z jego kolegów, po kolei traci siły.
Odniósł wrażenie, że padają jak kostki domina, a wyraz rezygnacji na twarzy
jednego, magicznym sposobem powiela się i chwilę potem pojawia na twarzy
kolejnego. Michał nie był psychologiem, ale nawet ze swojego miejsca potrafił
dojrzeć, jak morale zespołu lecą na łeb na szyję. Widział, jak z każdą kolejną
nieudaną akcją gasną w ich oczach chęci do walki. Jak zespół, kiedyś zgrany,
teraz rozsypuje się na drobne kawałki. Gdyby tylko mógł, to w momencie byłby na
boisku, pomógł im pozbierać się i posklejać to, co razem wspólnie budowali
przez tyle czasu. Bolesna prawda była taka, że przez cały mecz mógł tylko
siedzieć, głośno klnąć z nadzieją, że nikt go nie zrozumie. Z drugiej jednak
strony, nie obchodziły go konwenanse, frustracja wywołana niewygraną walką o
honor była silniejsza niż obawa o utratę twarzy.
Gdzieś w międzyczasie, kiedy
przypominał sobie, jak przywitali ich Bułgarzy w tamtym roku, miał ochotę
wstać, nastukać każdemu kibicowi przebywającemu na hali, a potem zrobić to samo
z zawodnikami. Doskonale wiedział, że to nie miało najmniejszego sensu, dlatego
powstrzymywał się z całych sił i siedział. Siedział tam, wkurwiony do granic
możliwości. Nie dosiedział do końca, bo kiedy jasne było, że pisana nam jest
porażka, po prostu wstał i już bez najmniejszego skrępowania przeklinał cały
świat.
Ponure rozmyślania przerwał mu
rozsądek, który podpowiadał mu, że mleko się rozlało, a Swędrowski już przy nim
był i podstawiał mu mikrofon pod nos. Podczas gdy Michał wznosił się na wyżyny
dyplomacji, jego wzrok co chwila uciekał w kierunku kolegów zrozpaczonych po
tej dotkliwej porażce.
»»·««
Gra i tak toczy się dalej.
Patrzyła,
jak Polacy zostają zmiażdżeni przez bułgarski walec. Siedziała na trybunach,
nawet nie ubrana w barwy narodowe, starała się wtopić w tłum i zanadto nie
wyróżniać. To, co się działo na boisku, tylko towarzyszyło obrazowi, który
wydawał jej się cenniejszy niż wszystkie wydarzenia, których była świadkiem
przez ostatnie dwa lata razem wzięte.
Michał.
Sens
życia, które legło w gruzach po tym incydencie, który nigdy nie powinien się
wydarzyć.
Wyglądał dokładnie tak,
jak go zapamiętała.
Nawet
z daleka była w stanie dojrzeć jego minę, niemal taką samą jak wtedy, kiedy
widziała go po raz ostatni. Ból, wymalowany na jego szlachetnej twarzy
przebijał się przez wściekłość i rozgoryczenie. Doskonale wiedziała, że obwinia
siebie o to, że nie mógł im pomóc, mimo że to nie była jego wina. Ta cecha
charakteru zawsze rozczulała ją najbardziej. Michał był empatią. Empatia była
Michałem.
Choć
Natasza spodziewała się, że zmięła Michałową empatię ponad dwa lata temu, to
jednak ona nadal była w nim.
Domyślała
się, że musi czuć się teraz podle. Zawsze przeżywał i choć nie chciał po sobie tego okazywać, ona i tak
wiedziała, po prostu za dobrze go znała.
Przez
jedną krótką chwilę wydawało jej się, że na nią spojrzał. Przeszedł ją zimny
dreszcz i natychmiast przywołała się do porządku. Kiedy spojrzała na niego
ponownie po tym jak odwróciła wzrok, Michał patrzył w inną stronę. To tylko
złudzenie.
Wszystko jest w porządku, oddychaj.
»»·««
Ona tu jest. I tańczy dla
mnie. Z jakiegoś, tylko sobie znanego powodu, przyszła na halę, żeby
spotkać się z nim po tylu latach. Kurwa, co on mógł wiedzieć o jej
motywach? Przed dwoma laty okazało się,
że nie wie o niej nic. Może przyszła znaleźć nową miłość. A może chciała
napawać się jego porażką.
Po zakończonym wywiadzie odszedł
energicznym krokiem w stronę szatni, ale na końcu prostego odcinka ktoś zastąpił mu
drogę. Niewysoka dziewczyna o niesamowicie rudych włosach. Natasza. Przez długi czas starał się
pozbyć tej czułości w głosie kiedy wypowiadał jej imię, jednak nawet teraz,
mówiąc je w głowie, nie mógł oprzeć się, by miękko zaakcentować odpowiednią
sylabę.
- Tak bardzo mi przykro, Michał…
- Przykro dlaczego? Jest ci przykro bo zrujnowałaś moje
życie, czy może dlatego, że przejebaliśmy ten sezon?
- Z obu powodów… - wyszeptała i już nie miała siły kryć się
ze łzami. Pociekły po jej policzkach, szlakiem, po którym kiedyś błądziły jego
palce, w czasach, kiedy jeszcze wierzył w nią, wierzył w ich i był szczęśliwy.
Teraz nie pozostało po tym nic.
Prawie zdołała mu uciec, Michał wykorzystał chwilę swojego
zamyślenia w racjonalny sposób, choć wydawało mu się, że postępuje jak rasowy
głupiec.
- Natasza, przepraszam.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem w oczach i jakby nie
wiedząc co odpowiedzieć, odpowiedziała najprościej w świecie.
- Nie masz za co.
I zaraz potem, jak gdyby się zreflektowała, dopowiedziała
słowa, które chodziły po jej głowie od bardzo dawna.
- To ja ciebie przepraszam.
»»·««
Przez
dwa lata ułożyła tysiące scenariuszy dla ich pierwszego spotkania od rozstania.
Nigdy jednak nie przypuszczała, że to Michał będzie ją przepraszał. I że jego
smutek zostanie spotęgowany przez tak dotkliwą porażkę.
Chciała
go przytulić. Tak bardzo chciała to zrobić, że aż wyciągnęła ku niemu ręce, po
jakichś dwóch sekundach orientując się, że to nie jest dobry pomysł. Bo nie
był. Patrzył na nią spod byka i za cholerę nie widziała w jego oczach dawnej
miłości. To ona zepsuła jego serce. Ponosiła pełną odpowiedzialność za szkody,
jakie wyrządziła mu w ten najboleśniejszy sposób.
- To nie było nic
ważnego. On był nic nie znaczącym dupkiem. I każdego dnia pluję sobie w brodę,
że przez ten gówniany epizod spieprzyłam najważniejszą sprawę w moim życiu.
Przepraszam, Michał.
- Wybaczam ci, w końcu
to było dawno, mamy prawo do życia bez tego brzemienia.
- I nie przejmuj się
porażką. Następnym razem będzie lepiej.
Tym razem nie mogła go
nie przytulić. Gest ten miał być pocieszający dla niego, ale wiedziała, że ona
sama potrzebowała być pocieszona.
- Żegnaj, Michał - oderwała
się od niego, uśmiechając się nieśmiało.
I odeszła, nie
oglądając się za siebie. Dlatego nie mogła widzieć jak on obejmuje swoją
narzeczoną, która do niego podeszła i jak razem opuszczają halę.
Natasza poczuła się
dobrze, bo to spotkanie okazało się być oczyszczające. Na pewno było lepiej niż
przez te dwa lata bez niego. Przynajmniej on był tuż obok i przez chwilę czuła
ciepło jego ciała.
»»·««
- Czy to była Natasza?
- Tak.
- Zamknąłeś już ten rozdział w swoim życiu? Czy jeszcze się
nie udało?
- Jest mi lepiej, to raczej koniec.
Uśmiechnęła się.
- Kocham cię, Michał.
- Ja ciebie też, Olu.
Ola rozumiała. Ola go kochała. Michał był przywiązany. I
faktycznie czuł się już lepiej.
Jedna czwarta tego co wyżej rodziła się w ogromnych bólach, bezpośrednio po porażkach naszego zespołu, po to, by nareszcie, po tylu tygodniach posuchy, wrócić do tego i napisać coś bez większego wysiłku w jeden wieczór.
Chyba przesyłana przez Was wena zadziałała. Dopiero po takim czasie, bo mieszkam na świętokrzyskim zadupiu.
Ale spytajcie zielarki. Świętokrzyskie jest zajebiste.
:)
Takie spotkanie po latach może być oczyszczające. Szczególnie dla niego, bo będzie mógł pójść dalej i zacząć nowe życie z inną kobietą.
OdpowiedzUsuńPorażka boli zawsze, ale to są sportowcy i muszą się z tym zmierzyć!
przepraszam, ale tak mnie rozwaliło to "i tańczy dla mnie", że zapomniałam zupełnie, co mam napisać.
OdpowiedzUsuńfajnie ma ta Ola.
OdpowiedzUsuńkocham Cię :*
mega się raduję, że to jest michałowe, wiesz?
Usia tu była, nie mogę się na googlowe zalogować!
Znałam początek, więc może zajmę się resztą.. Takie spotkanie jest oczyszczające? Po dwóch latach to chyba bardziej ból, niż oczyszczenie.. Ale no ja się nie znam :D Bardzo się cieszę, że to napisałaś do końca <3 Mam deficyt snu i nie wiem co pisze, ale to jest cudowne, znaczy to co Ty napisałaś w tym opowiadaniu <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Szczególnie podoba mi się zakończenie.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mi jej szkoda, z drugiej nie. W sumie zasłużyła sobie na to. I chyba dobrze, że nie widziała Michała z narzeczoną, to jeszcze bardziej by ją dobiło.
OdpowiedzUsuńKiedyś się wybiorę do Świętokrzyskiego.
opłacało się czekać.
OdpowiedzUsuńw sumie to trochę mi jej szkoda, ale sama jest sobie winna. Dobrze, że sobie wszystko wyjaśnili, dobrze, że Misiek ułożył sobie życie na nowo.
Świętokrzyskie Style ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, jeśli nie mogę spamować w tym miejscu: Hej, I just met you
OdpowiedzUsuńand this is crazy
but zapraszam cię do Spały
so zajrzyj maybe ; D
http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/2013/08/jedenascie-o-tym-co-polak-potrafi-czyli.html
Cześć :) nie wiem czy masz chęć się w to bawić, ale nominuję cię do The Versatile Blogger :), jeżeli tak to po szczegóły zapraszam na http://blizej-mi.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html, jeżeli nie- zignoruj, usuń, cokolwiek :)
OdpowiedzUsuń