Wspólne wymykanie się na schadzki
w świetle księżyca, lub zaciszu michałowego mieszkania stało się naszym
rytuałem i długo udało nam się utrzymać je w
tajemnicy. Uwielbiałam ten rodzaj adrenaliny, kiedy przebywałam z moim
kochankiem, z telefonem zawsze pod ręką, żeby móc odebrać połączenie od Bartka
i wymyślić wymówkę na poczekaniu. Nie mogłam być pewna, co się wydarzy,
przecież w każdej chwili mogło mu się zachcieć napić się piwa z kumplem, bo
siedzenie samemu w mieszkaniu nie było zbyt pasjonującym zajęciem. Na
szczęście, a może nieszczęście nigdy nie przyszło mu to do głowy.
Podśmiewaliśmy się z niego wspólnie z Michałem, że nie zdaje sobie sprawy z
tego, co robimy za jego plecami.
Byłam okrutna, nie przeczę. Po
prostu dobrze było mi z tą egoistyczną świadomością, że to mi jest dobrze, że
mogę wybrać z dwóch mężczyzn ich najlepsze cechy i stworzyć jednego, idealnego.
Liczyłam się tylko ja, i moje zachcianki. Aż do momentu, kiedy zagubiłam się
totalnie i w pewnym sensie postradałam zmysły.
Wróciłam do domu z uczelni, nie
byłam spóźniona, godzina była młoda i przekraczałam próg z nadzieją, że czeka
na mnie obiad. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Bartka nie ma
w domu. Doskonale wiedziałam, że powinien tam być, miał kontuzję i nawet nie
uczestniczył w treningach zespołu, co dawało mu mnóstwo wolnego czasu. Nie było
go jednak, a ja zaniepokoiłam się delikatnie, przez głowę przeszło mi, że mógł
sobie coś zrobić, że może noga zaczęła boleć go tak bardzo, że musiał odwiedzić
szpital. Od razu chwyciłam telefon i wybrałam jego numer. Odebrał za trzecim
razem, kiedy moja cierpliwość powoli zaczynała się kończyć i niemal wariowałam
ze strachu. Moje obawy okazały się niepotrzebne, bo bartkowy język nie mógł
wypowiedzieć składnie chociaż jednego zdania. Słyszałam krzyki dobiegające z
oddali, z rozmowy z nim wywnioskowałam, że siedzi u Zatorskiego i chleją w
najlepsze. Potem usłyszałam trzask, jakby słuchawka upadła na ziemię i kobiecy
głos piszczący „Bartuś, chodź do mnie!”. Musiał pewnie przeczołgać się po
podłodze, żeby dorwać komórkę i znowu usłyszałam jego głos. Byłam wtedy tak
niemiłosiernie wkurwiona, że nie miałam wątpliwości, co powinnam wtedy zrobić. Nie jesteśmy już razem – powiedziałam
dobitnie i nie dałam mu dojść do głosu.
Potem, kiedy przyszło
otrzeźwienie i uświadomiłam sobie, co zrobiłam, żałowałam jak cholera. Nie
mogłam jednak nic już z tym zrobić, bo ta niewypowiedziana góra pretensji, jaka
rosła we mnie przez dłuższy czas, nie pozwoliła mi pomyśleć racjonalnie.
Jeszcze tego samego wieczora spakowałam swoje rzeczy i wyniosłam się do
Michała, który był co najmniej szczęśliwy, że od tej pory będzie mnie miał
tylko dla siebie.
Jednym słowem, z jednego
poważnego związku wdepnęłam w następny.
Bezpośrednio po rozstaniu spotkałam
się z Bartkiem raz. Właśnie podczas tego spotkania mówił mi, jak bardzo mnie
kocha, a ja udowadniałam, jak bardzo mam to w dupie, grając niedostępną.
Żyliśmy z
dnia na dzień, bez wielkich deklaracji i było niemal tak, jak do tej pory. Z tą
różnicą, że dzieliłam mieszkanie z Michałem, każdą wolną chwilę spędzaliśmy
razem i było mi z tym dobrze. Pod warunkiem, że Misiek milczał na temat tego,
jak tragicznie Bartosz wygląda na treningach, jak codziennie widzi go
zmierzającego do baru i jak bardzo nienawidzi Michała.
To był właśnie jeden z tych dni,
kiedy Michał wrócił z treningu i widziałam w jego oczach, że z całych sił
próbuje mi tego nie powiedzieć. Zaraz potem usłyszałam, jakby wypowiedziane na
pocieszenie, tak bartkowe kocham cię
maleńka z ust Michała i leżałam, nadal wtulona w jego tors, bo pozornie nic
się nie zmieniło. Jedynie tama, hamująca wszystkie moje wspomnienia i uczucia,
których powinnam nie mieć, pękła bardzo gwałtownie, zalewając łzami nagą pierś
mojego obecnego chłopaka. Zorientował się, że coś jest nie tak, bo odsunął mnie
od siebie po to, by zbadać moją twarz. Kiedy zobaczył, jakie spustoszenie
czynią na niej słone krople, zaczął je scałowywać i powtarzać, że wszystko
będzie dobrze. A ja wtedy, po raz pierwszy od rozstania z Bartkiem poczułam, że
nic nie ma prawa być dobrze.
Byłam silna. Przynajmniej grałam
taką, bo doskonale wiedziałam, że wszyscy twierdzą, że prędzej czy później,
wrócę do Bartosza. Trwałam uparcie w związku z Michałem, bo po pierwsze
chciałam utrzeć im nosa, a po drugie nie chciałam go zawieść, bo widziałam, jak
mocno zaangażowany był w to, co nas łączy. Starał się zrozumieć, co czuję,
przez co przechodzę i jak ciężko musi mi być. Byłam mu za to wdzięczna, bo w
tamtym okresie był jedyną osobą, która mi pozostała. Wszyscy inni się
odwrócili.
Kolejne spotkanie z Bartoszem było
jednym z wielu, o które mnie wybłagał, a które miały być dla nas początkiem
nowego początku. Dzwonił do mnie, kupował kwiaty, starał się zrobić wszystko,
żeby mnie odzyskać. A ja, niczym oziębła szmata nie reagowałam na jego
błagania. Nie mogłam, po prostu nie mogłam do niego wrócić, być z nim, po tym,
co mu zrobiłam. Wszystko we mnie krzyczało, że chcę z nim być, że chcę do niego
wrócić, ale nie mogłam tego zrobić. I nie mogłam dać tego po sobie poznać.
Kajałam siebie samą za to, że przez tyle czasu go zdradzałam, że potrafiłam
kłamać mu prosto w oczy i nie odczuwać z tego powodu wyrzutów sumienia.
Doskonale wiedziałam, że Bartkowi jest beze mnie po prostu źle, zresztą ja sama
odczuwałam to samo. Choć pozornie byli tak bardzo do siebie podobni, to jednak
w Michale brakowało mi wszystkiego tego, co czyniło Bartka moim ukochanym
Gamoniem. Owszem, był męski, seks z nim był najzajebistszy pod słońcem, ale to
Bartosz by moim ideałem faceta. Żałowałam tylko, że uświadomiłam sobie to,
kiedy było już za późno.
K O N I E C
Za bardzo nie wiem co powiedzieć.
Mam tylko pytanie: co sądzicie o bohaterce?
bohaterka jest okropna i jej nie lubię. i jest mi przykro, że we wszystkich opowiadaniach wszyscy krzywdzą Bartka [dobra, ja też] i miałam nadzieję, że chociaż w tym będzie inaczej. ale i tak wyszło na to, że Bartek jest ten dobry.
OdpowiedzUsuńCo sądzicie o bohaterce? Chciałabym być nią! O.o Znaczy tylko w jednej maciupkiej części, wiesz której :P
OdpowiedzUsuńA tak serio to sama nie wie czego chcę. O.
A... i nadal nie mogę ogarnąć tego, że to piszesz Ty i, że to jest o Kłapouszku Bartusiu.
Bohaterka była głupia i bez serca.
OdpowiedzUsuńWięcej nic nie powiem.
Bo mi smutno.
Ok, jestem inna. Lubię ją. Na swój pokręcony sposób ją cholernie rozumiem. Większość ludzi widzi tylko osobę, która zdradziła, więc uważają, że nie ma ona serca. A to wręcz przeciwnie. Tylko czasami zdarza wejść się w coś zbyt bardzo, że później nie da się tego zmienić, ani tym bardziej przyznać do błędu.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zrozumiałaś o co mi chodzi, ale nie potrafię się wysłowić :c
Szkoda mi całej tej trójki :(
Uwierz, zrozumiałam, o co Ci chodzi. Ale wydaje mi się, że zrozumieć potrafi tylko osoba, która to przeszła. ;)
UsuńKurcze, tak mi szkoda Bartka :C bohaterka mogła do niego wrócić jak już sobie uświadomiła, że jest im bez siebie źle, ale oczywiście nagle postanowiła być fair :o masakra.
OdpowiedzUsuńBohaterka jest strasznie głupia, ale rozumiem ją.
OdpowiedzUsuńNaprawdę ją rozumiem. Nie potrafiła wybrać, możliwe że wybrała źle. Później chciała to naprawić, ale było już za późno.
Takie jest życie. Chcemy czegoś bardzo, a to coś cały czas odsuwa się od nas, a później znika. A najgorsze jest to, że działa to w dwie strony.
Żal mi jest całej trójki, bohaterki, Michała i Bartka.
no taka trochę sucz (bez obrazy) a poza tym to pewnie na jej miejscu niejedna miałaby problem więc wybaczamy :D
OdpowiedzUsuńCo sadzę o bohaterach : zagubieni. Nie wiedzą dokładnie czego chcą. Pragną miłości, zrozumienia, poczucia, że są kochani. Tylko wybierają złe drogi. Główna bohaterka niby suka, nie licząca się z tym, że zdradzała Bartka, mimo iż tak wiele przeszli. Wydaje mi się, że miała dosyć (kuźwa zapomniałam tego słowa) nudnej codzienności z Bartkiem. Niestety Michał był tylko odskocznią, czymś innym, ale mimo wszystko brakowało jej Bartka, bo Bartkem był miłością jej życia, mimo iż się tego tak wypierała i przed tym broniła.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zwykle dopiero po czasie uświadamiamy sobie, czy podjęta decyzja była słuszna. Szkoda, bo z tą wiedzą by naprawić niejedno życie.
OdpowiedzUsuńBohaterka - pogubiła się. Czasem łatwo jest się tak pogubić. Nie zachowała się może tak, jak powinna, ale ostatecznie (choć to niepopularny pogląd) wszyscy jesteśmy w jakiejś części egoistami. Ona po prostu wybierała to, co uważa za najlepsze dla siebie. Nie mam zamiaru jej osądzać, choć zdecydowanie nie była w porządku wobec Bartka. Też bym go nie wybrała ;)
Co myślę o bohaterce? Hm, zagubiona w swoich własnych uczuciach, dziewczyna z charakterem, jednakże posiadająca dziewczęcą emocjonalność.
OdpowiedzUsuńA mi tam Kurka nie żal, bo, lekko mówiąc, nie przepadam za nim. Bardziej mi Winiarskiego żal, o. Jak i samej dziewczyny, oczywiście.
Jeśli kocha się dwie osoby, nie kocha się żadnej! Jej najlepiej było z nimi oboma. Pociągała ją seksualność i cielesność Michała ale nie mogła żyć bez Bartka, który od zawsze był częścią jej egzystencji. Taka dziwna symbioza z tego wyszła.
OdpowiedzUsuńCo o niej myślę? Szmata. Po prostu. Nie cierpię takich dziewczyn, nadjknfjk. I Michał też mnie tu wkurza, śmieją się z biednego Bartka :(
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie pomyślała, że będę po stronie Bartka omg Oo
hehe OSTATNIA :D
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka - szmata, suka, zdzira, nie wiem jak jeszcze mam ją opisać. Wkurzyła mnie, Bartkowi się tak nie robi. NIKOMU się tak nie robi. Ale są ludzie i parapety.
Szkoda mi strasznie Bartka, ja go za bardzo lubię, żeby tak o czytać o takim szmutku :(
"On jest taki... aseksualny" - będę ci to wypominać za każdym razem, gdy pojawi się jakieś opowiadanie o Kurku twojego autorstwa. ZA KAŻDYM RAZEM, pamiętaj ;p
I w ogóle bardzo fajne! Naprawdę, Majka is impressed!
To ja jestem ostatnia po ostatniej! :D
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka? Jest trochę jak pies ogrodnika - sama nie jest pewna, czy to na pewno Bartek jest tym jedynym, plącze się w romans z jego kolegą, po czym jak okazuje się, że Bartek też może mieć coś na sumieniu, wpada w furie. Bo chyba wtedy zaczyna rozumieć kogo tak naprawdę kocha, tylko... no właśnie, urażona duma jest kiepskim doradcą, jeśli chodzi o miłość.
Ale co dalej? Nieudany związek z Michałem, czy rozstanie? O jeżuniu, jak ja nie lubię otwartych zakończeń! :(